... bystrość spojrzenia, o jaką nikt by go nie podejrzewał...
Ferenc Liszt opublikował poniższy tekst 3 lata po śmierci Fryderyka.
___
Demokracja w oczach Chopina stanowiła nagromadzenie pierwiastków zbyt różnorodnych, zbyt burzliwych, zbyt nieokiełznanych, by mogła budzić jego sympatię. Przed przeszło dwudziestu laty ktoś porównał wysunięcie się na arenę światową kwestii społecznej do nowego najazdu barbarzyńców. Chopin w szczególnie bolesny sposób wyczuwał całą grozę tego porównania; nie miał nadziei, by się udało nowoczesnych Attylów powstrzymać przed zniszczeniem Rzymu. Drżał, że nie ostoi się przed ich wandalizmem i grabieżą sztuka, jej zabytki, pojęcia estetyczne, słowem cała kultura [...]
Z oddali obserwował bieżące wypadki i dzięki bystrości spojrzenia, o jaką nikt by go nie podejrzewał, niejednokrotnie umiał przewidzieć coś, czego ludzie posiadający znacznie więcej od niego wiadomości wcale się nie spodziewali. Jeśli mimo woli wyrwała mu się jakaś obserwacja tego rodzaju, nigdy nie rozwodził się nad nią dłużej. Jego słowa brano pod uwagę dopiero wtedy, gdy rzeczywistość potwierdziła ich słuszność. Wrodzony zdrowy rozsądek polityczny połączony z dużą finezją rychło go przekonały o zupełnej bezcelowości przeważającej liczby przemówień politycznych, teologicznych dysput i dygresji filozoficznych, toteż wcześnie przyjął ulubioną maksymę pewnego niesłychanie wytwornego człowieka, który często w naszej obecności powtarzał zdanie, wypływające z mizantropijnej mądrości jego sędziwego wieku — zdanie które podówczas zaskakiwało i drażniło nas, młodych i niedoświadczonych, później dopiero w pełni pojęliśmy jego smutną trafność: „Kiedyś przekonacie się, jak ja się przekonałem — mawiał markiz de Noailles do namiętnie spierających się ze sobą w toku naiwnych dyskusji młodych ludzi, których raczył darzyć swymi względami — że z nikim, nigdy, na żaden temat dogadać się nie można”.
Głęboko religijny i szczerze przywiązany do katolicyzmu Chopin nigdy nie poruszał tego tematu, zachowując sprawę swej wiary dla siebie i nie manifestując jej na zewnątrz. Można go było długo znać i nie wiedzieć dokładnie, jakie są jego poglądy w tej dziedzinie. Il mondo va da se* — zdawał się mówić, być może po to, by dodać otuchy swej bezczynnej ręce i zachęcić do ujęcia lutni. Nieraz długą chwilę obserwowaliśmy go w czasie pełnej werwy hałaśliwej rozmowy, w której nie brał udziału, pogrążony w milczeniu. W ferworze dyskusji otoczenie zapominało o nim; jeśli o nas jednak chodzi — wielokrotnie traciliśmy wątek argumentacji dyskutantów, skupiając całą uwagę na twarzy Chopina, niepostrzeżenie ściągniętej nerwowym skurczem, kiedy przedmiotem zażartej debaty były sprawy codziennych potrzeb życiowych, omawiane tak namiętnie, jakby rozstrzygały się tu losy całej ludzkości. Przypominał nam wówczas podróżnego, stojącego na pokładzie okręt miotanego przez wzburzone fale oceanu; samotnika, który wpatruje się w daleki widnokrąg, w gwiazdy, duma o swej odległej ojczyźnie, śledzi wzrokiem wysiłki majtków, liczy błędne posunięcia – lecz milczy, sam bowiem zbyt słabe ma siły, by chwycić za linę żagla…
__
*) Świat toczy się sam
— F. Liszt F. Chopin (1852) – tłum. M. Traczewska
tagi: polska frycek
![]() |
kpiotrzk |
25 września 2024 10:13 |
Komentarze:
![]() |
Aleksandra @kpiotrzk |
25 września 2024 11:54 |
I tu Ferenc Liszt się mylił:)
Był ktoś, kto nie tylko "podejrzewał", ale wiedział - autor pierwszego nekrologu napisanego nie trzy lata, a dzień po smierci Chopina (... "talentem świata obywatel"...).
Potwierdza to zapis ostatniego spotkania z Chopinem z "Czarnych kwiatów", hołd złożony w "Promethidionie"...
Biedny emigrant zarabiajacy lekcjami fortepianu dla bogatych panien wiedział, co najwazniejsze - i jest dziś dla Polski rzeczywiście tym, czym grecka filozofia, rzymskie prawo czy egipska sztuka inżynierii.
P. S. Dzięki za to cenne blogowe ziarenko:)
![]() |
kpiotrzk @Aleksandra 25 września 2024 11:54 |
25 września 2024 15:16 |
A ja dziękuję za komentarz, Cyprian wiedział że Frycek był nie tylko arcy-Polakiem, ale też bardzo mądrym człowiekiem.
![]() |
kpiotrzk @kpiotrzk 25 września 2024 15:16 |
25 września 2024 15:29 |
Jednak świadectwo Liszta jest wg mnie b. cenne - pisał to bardzo inteligentny człowiek, który nie miał powodów nic w tej materii podkolorować, może wręcz przeciwnie.
![]() |
kpiotrzk @kpiotrzk 25 września 2024 15:29 |
25 września 2024 19:06 |
Przypominają się też brutalne słowa Mozarta po śmierci "arcy-demokraty" Woltera... ale o tym już np. reżyser Forman "nie pamiętał".
![]() |
chlor @kpiotrzk |
25 września 2024 19:32 |
Chyba na tym blogu czytałem ciekawe fragmenty listów Chopina. Był dobrym obserwatorem.
![]() |
kpiotrzk @chlor 25 września 2024 19:32 |
25 września 2024 19:44 |
Wybór listów Fryderyka powinien być na liście lektur szkolnych (także tych do historii), na miejsce takich nomenomen Dziadów, na przykład...
![]() |
chlor @kpiotrzk 25 września 2024 19:44 |
25 września 2024 20:09 |
Listy z Ameryki (Sienkiewicz) też powinny być. Nawet zamiast Trylogii.
![]() |
DrzewoPitagorasa @kpiotrzk 25 września 2024 19:06 |
25 września 2024 22:01 |
A jakie to były słowa?
![]() |
kpiotrzk @DrzewoPitagorasa 25 września 2024 22:01 |
25 września 2024 22:45 |
"Nun gebe ich ihnen eine nachricht die sie vielleicht schon wissen werden, daß nehmlich der gottlose und Erzspizbubvoltaire so zu sagen wie ein hund, wie ein vieh crepirt ist – das ist der lohn!"
![]() |
saturn-9 @kpiotrzk 25 września 2024 22:45 |
27 września 2024 15:40 |
Il mondo va da se ... ?
Czy cytat z Mozarta nie jest jakimś tam lichym wtrętem z wieku XIX? Myśl pamiętliwa odnosząca się do tych szmerów?
- Ludwig Kohl (Hg.): Mozarts Briefe, Salzburg 1865,books.google.de
![]() |
kpiotrzk @saturn-9 27 września 2024 15:40 |
27 września 2024 16:46 |
umknęło mi to z tym il mondo - dzięki za ciekawy "kontekst"
a ten Mozart to tu: http://www.zeno.org/Musik/M/Schiedermair,+Ludwig/Die+Briefe+W.A.+Mozarts+und+seiner+Familie/Erster+Band/F%C3%BCnfte+Reihe/124.+an+den+Vater,+Paris,+3.+Juli+1778
![]() |
saturn-9 @kpiotrzk 27 września 2024 16:46 |
28 września 2024 15:46 |
Listy Mozarta są niebywale długie i pełne detali. Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że to jest twórczość wprawnej dłoni na zamówienie. A publiczność po alfabetyzacji [lata 1860] kupowała.
Fragment z Erzspizbub jest w wydaniu z roku 1865 na stronie 164. [Achtung: Fraktura]
A zaciekawił mnie fragment ze strony 180, gdzie aż roi się od łotrowskich cynków vulgo hieroglifów.
Wojna ma różne oblicza.
![]() |
saturn-9 @kpiotrzk 28 września 2024 16:23 |
30 września 2024 11:37 |
Nie mam czasu grzebać w temacie.
W wolnej chwili wypada sprawdzić jakie losy mają za sobą te opieczętowane listy w posiadaniu Mozarteum.
Papier w owe czasy nie należał do rzeczy tanich. Mozart smarował i jechał z pisaniem.
Pisał rozwlekle jak gdyby wiedział, że potomność doceni i wydrukuje a zecerzy mają się nie męczyć przy odczytywaniu. Genialny makler swoich talentów?
No i styl, listy kilka lat młodsze od tego, gdzie mowa o Erz..., pisane do siostry są krótkie, składnia poszatkowana i słownictwo nieco odlotowe. Tu gra muzyka.
Te późniejsze, pisane dla potomnośći ploty, tu nie mam nic do zarzucenia a składnia poprawna tak jak w szkole czytelnika uczono a słownictwo z Konversations-Lexikon.
Mozart = Everybady's Darling?
Dla grafologów na pokładzie, jak się podpisywał W.A. Mozart. A tutaj podpis z listu.
Oczywiście, że należy dopuścić możliwość, że kompozytor dopiero wyrabia swój charakter pisma.