-

kpiotrzk : Boson

Wściekły wezyr i inne przygody Mikołaja Bieganowskiego

Stanisława Oświęcima Dyaryusz 1643-1651

Sierpień 1643

Kopia listu od pewnego konfidenta do JW. JM. Pana Kasztelana Krakowskiego [St. Koniecpolskiego] de data z Konstantynopola dnia 27 Julii 1643.

Oznajmując WM. M. M. Panu o ponowach wiary godnych, po pogromie Nasuf Pasza Ogły, gdy wojsko tureckie, spachowie, janczarowie z rozkazania cesarskiego i wezyrskiego nastąpieli na niego, uciekł z wojska w kilkunastu koni pospołu z synem w rumelską stronę, gdyż mu zawrócono głowę. Ma przy sobie wezyr kilka Arabów Magrebejków, wielkich czarowników, co i cesarza omamili, że słowa żadnego nie może rzec przeciwko wezyrowi; jako chce, tak rządzi. Potym pojmano syna na Cyfliku pod Warną, a samego pod Ruścikiem, miasteczkiem blisko Dunaju; tułał sie, sam nie wiedział gdzie, a wszystko mu to sprawieła matka cesarska i swoim Kiaczugią z Bajerą Agą. Pisali do niego, obiecując mu wezerstwo, na co on ubezpieczony będąc, przyjechał. Gdy go przyprowadzono, nie dopuścieł go wezyr żywego, nie tylko by przed cesarza, ale i do miasta. W ogrodzie swoim za miastem Top Kapuda zbytkował sie nad nim do woli, jak mu sie podobało, a potym mu szyję kazał uciąć i przynieść przed cesarza, udając, że w drodze konał, nie mogli go żywcem donieść. Syna jego chciał także zagubić, ale imirowie, co w zielonych zawojach chodzą, nie dopuścili, chcieli głowę podnieść, bo po matce i on imierem: puszczono go wolno. Także spachowie, janczarowie, obaczywszy głowę jego, chcieli byli powstać przeciwko wezyrowi, że go bezprawnie zagubieł, nie przypuściwszy go do audiencyej cesarskiej. Wezyr starszynie wszystkiej gęby pozatykał, spachom, którym poodcinano nosy, którym zatrzymano, rozkazał spełna nie mieszkając dać, a najprędzej tym, którzy z anadolskiej ziemi. Jencier Adze także dał Babilońskie państwo, Bostandsi Paszy Jencier Agałyk, Nitiandzi Paszy Sylistryą. Zeflikar Pasze, który za jedno był z Nasuf Paszą Ogły, chciał ułowić wezyr: dał Kibryskie państwo na wyspie na Białym morzu [Cypr na m. Egejskim], na co on był pozwolił i posłał naprzód sługę swego na posesyą; z naprawy wezyrskiej ubito go, a na samego insperate w drodze napadli dwaj paszowie anadolscy z ludem. Postrzegszy sie, zbieł tych paszów; pojmawszy ich, szyje poucinał. Ozowscy Turcy na Donie przez zdradę wzięli jeden ostrów Kozaków moskiewskich; dał im znać jeden Tatarzyn przekidczyk. Nie zostało było tylko piętnaście Kozaków na korzeniu: jedni na morze wyszli, drudzy w pola na zdobycz,  pobrali sieła dobra, co byli Kozacy wynieśli z Ozowa i dział pod ośmdziesiąt, białych głów z dziećmi pod tysiąc; niektóre były Turkinie, co w Ozowie pobrano, miały potomstwo z Kozakami; dano dozwolenie dzieci przedać a matki zostawić. Na morzu, co było Kozaków z Donu wyszło czółnów czternaście, we dwóch miejscach ich gromiono na brzegu. gdy wychodzili dla żywności, których kilkunastu przyprowadzono żywcem to Stambułu. O pośle moskiewskim twierdzą, jakoby miał być w Ozowie; będzie niedługiemi czasy w Stambule.

Kopia listu od JMPana Mikołaja Zaćwilichowskiego, Komisarza wojska J. K. M. zaporowskiego, do JW. JMP. Kasztelana Krakowskiego de data z Trechtymierowa d. 16 Augusti 1643.

Powróciwszy dzisia od Książęcia JM. do Trechtymierowa, lubom to już WM. memu M. Panu oznajmił strony tej ordy, która wpadszy w państwa koronne niewiadomie prawie, szkody niemałe poczynieła jako WM. memu M. Panu, tak Książęciu JM. między Chorołem a Sułą: co za szkody, nie wątpię, że Pan Gułczewski nie omieszka oznajmić WMci memu M. Panu. Tej ordy było cztery tysiące, nad któremi starszy był Umerli Aga, mając przy sobie dwóch synów. Książe JM., jakom pisał w pierwszym liście swoim, mający ludzi swoich gotowych, zniósszy sie z sługami i ludźmi WM. mego M. Pana, także i z Kozakami regestrowemi pułku pereasławskiego, szczęśliwie gromieł między Rewcem, a Polem za Surzą, gdzie postrzegszy Tatarowie wojsko za sobą, lubo to we dwie mile, puścili przed sobą kosz z jasyrem i plonem, a syn Umerli Agi starszy, którego zwano Bairan Kazi, który z rozkazania ojcowskiego wszytkim wojskiem rządzieł, lubo ociec sam był w wojsku, bo już stary barzo i ślepy, tedy ten Bairan Kazi, przebrawszy sie o jeden koń, został sie na zastawie w siedmiset koni. Tamże Książe JM., zemknąwszy część wojska, zastawę tę złomawszy, tego Bairan Kaziego, starszego syna Umerli Agi, postrzelonego pojmano i wiele dobrych przy nim na placu padło, kilkudziesiąt żywcem wzięto, goniąc ich na mil dwie, którzy uchodząc z koszem, sieła więźniów wyścinali a ostatek rzucać musieli. Ten Bairan Kazi po pogromie die quinta umarł w Łochwicy z tego postrzału. Zostawieł był Książe JM. dwieście ludzi dla chowania trupów i aby więźniów mogli jeszcze co dostać. Tedy ci, zwróciwszy sie do Książęcia JM., przyprowadzili trzech więźniów i powiedzieli to, że Moskwy ze trzy tysiące poszło za tym ostatkiem Tatar szukający ich po lasach i błotach. Owo zgoła tak Pan Bóg pobłogosławić raczył: nie tylko aby mieli co uprowadzić, ale i sam rzadko który zdrów powróci. Tego nieprzyjaciela za łaską Bożą d. 6 Augusti szczęśliwie gromili.

Wrzesień

16 IX. Będąc prawie od wyjazdu z cudzych krajów zaraz wokowany od JMP. Krakowskiego, Hetmana Wielkiego Koronnego, na starszeństwo i rząd dworu jego, po długich wymówkach przyszło tandem condescendere wolej i affektacyej pana tak wielkiego. Zaczem nie mogąc już tego dalej odwłóczyć, za gorącą JM. instancyą objąłem tego dnia pominionego ten urząd.

21 IX. JMP. Mikołaj Bieganowski [ ➝ nedza-polskich-historykow], wyprawiony będąc od J. K. M. w pewnych sprawach w poselstwie do cesarza tureckiego, wyjechał tego dnia pomienionego z Baru w drogę przedsięwziętą, na którego kupa niemała towarzystwa wojskowego i inszych ludzi zacnych czekała w Kamieńcu Podolskiem. Dyaryusz tej drogi i legacyej jego położy się na końcu tego roku według dat i listów, z tamtejże drogi pisanych. Tu sie tylko położą listy dwa J. K. M. do cesarza tureckiego i do wezera wielkiego przezeń posłane... 

Grudzień

3 XII. Odprawiwszy JMP. Krakowski zabawy swoje i potrzeby, dla których tu był zjechał, wyjechał tego dnia milę do Trechtymierowa. Bywało tu quondam miasteczko, ale zniesione przez naszych podczas wojen z Kozakami swawolnemi, często Rzeczypospolitej rebelizującemi, którzy podczas swoich buntów największe tu kongresy miewali; teraz tylko jest wioska, nad Dnieprem samym leżąca, i zameczek ostrożony, w którem ma swoją rezydencyą komisarz od Rzeczypospolitej, po uskromieniu swawoli kozackiej nad temi, co w regestrze zostali Rzeczypospolitej posłuszni, postanowiony, aby i regestrowych Kozaków in officio et disciplina militari zatrzymał i na tych, którzyby swawolne bunty jakie czynić chcieli, pilne miał oko. Tuśmy i nazajutrz cały dzień zmieszkali.

Kopie listów, w których opisowano drogę i legacyą do cesarza tureckiego JMP. Mikołaja Bieganowskiego, Podstolego Lwowskiego, Oboźnego wojska JKM. ukrainnego, w którą wyjechał in Septembre, jako sie wyżej dołożyło.

30 IX. Z Jas. Przyjeżdżając dnia 23 do Kamieńca Podolskiego, towarzystwo to, które tu w niemałej liczbie na JMP. Posła oczekiwało, wyjechawszy przeciwko niemu, przystojnie go do miasta wprowadzili, a potem u JMP. Podstarościego tamtecznego, który sam do gospody przyszedszy JMP. Posła do siebie zaprosieł, z niem byli. Nazajutrz u JMP. Posła w gospodzie wszyscy obiad jedli, gdzie tak stół zasiedli, jako nie zawsze u senatora każdego wielkiego zasiadają. Tam począwszy wszytkich, których in numero kilka dwadzieścia osób z nim siada do stołu, przystojnie chlebem swoim podyjmować kontynuuje i całą drogę kontynuować chce. Zaczym per honor tej funkcyjek ktora na sobie piastuje, wrodzonemu swemu animuszowi wygodzi, ale przytym znacznie szkatuły swojej uroni.
Dniestr przebywszy, zastaliśmy u przewozu burkułapa chocimskiego, który w kilkadziesiąt koni dla przyjęcia Pana Posła tu oczekiwał, którego przywitawszy wprowadził do Chocimia i do samej gospody. Pokazał sieła ludzkości w słowiech i ceremoniach, ale w samej rzeczy i w uczęstowaniu barzo mało, bo z tej stacyjej, którą przysłał, i połowica by się naszych było nie najadło. Do samych Jas przez wszytkę drogę z Chocimia wyjechawszy, karałaszowie (są to ludzie, których hospodar wołoski po różnych miastach chowa dla prędkiej posługi swojej) nas prowadzili. Z każdego miasta burkułapowie przeciwko nam wyjeżdżali; zgoła wszędzie ceremonii było sieła, a dalej nic, w czemby wygoda być miała, bo żywnością tak dla ludzi jako i dla koni nadspodziewanie jeszcze szczuplej, niż w Chocimiu, posiełkowali.
Pięć mil przed Jasami zajechał drogę od hospodara wołoskiego posłany podskarbi jego w kilkudziesiąt osób, który to oświadczał, z jaką ochotą hospodar JMP. Posła oczekiwa. Zaszły potym w drogę cztery chorągwie ludzi wojskowych, przy których wyjechało kilkadziesiąt osób znacznych, jego senatorów i urzędników państwa wołoskiego, którzy z pół mile przed Jasami na przyjazd Pana Posła długo czekając, gdy nadjechał, witali go imieniem hospodarskiem a potem do Jas, miasta stołecznego hospodarów wołoskich, i do samego dworu kanclerskiego (którego Wołosza w języku swoim Logofetym zowią) dla stancyjej Panu Posłowi przygotowanego, honorificentissime przy wielkim ludzi tutecznych konkursie wprowadzili. Tandem po takowej pompie i magnificencyjej nieproporcyonalnie siedmioro kur, barana i dwa kawalców mięsa na wieczerzą przysłano. Zaprawdę, dopierom zedrwiał, na takową wołoską politykę patrząc.
Drugiego dnia przysyłał hospodar nawiedzając Pana Posła, jakiby po drodze swej wczas miał i pytając oraz, kiedyby u hospodara być chciał, który przy podziękowaniu za nawiedzenie hospodarskie, kwapiąc się w zawziętą do Porty droge, affektował, aby tego dnia mógł mieć audiencyą. Zaczem sześć koni tureckich w karytę barzo piękną, znać że w Polsce robioną, zaprzężonych i w niej dwie znaczne osoby przysłał do dworu po P. Posła, który ich trochę u siebie zatrzymawszy, gdy sie asystencya jego, kompania nasza dosyć competenter w sobole i rysie strojna przygotowała, wsiadszy w karytę, jechał do hospodara. Szło przed karytą z półtorasta ludzi hospodarskich, część barwianej piechoty a część Wołoszy różnej. Do zamku przyjeżdżając, jako przed zamkiem, tak i w samym zamku wielką ludzi wojskowych frekwencyą, to jest bojarów wołoskich, janczarów tureckich, karałaszów, piechoty w barwie czerwonej, naszej podobnej, i inszych ludzi różnych sieła zastaliśmy. Na progu, do którego kareta przystąpić miała, czekał marszałek z laską, który skoro Pan Poseł z karyty wysiadł, prowadzieł go i z onemi osobami, którzy z niem w karecie siedzieli, przez izbę wielką, którą dywanem (to jest radną albo sądową izbą) nazywają, gdzie ludzi różnych a mianowicie dworzan jego pelniusienko było; potem przez mniejszą izbę, w której po jednych stronach Turcy w zawojach bardzo osobiści a po drugich urzędnicy ziemscy wkoło obsiedli. Na ostatek weszliśmy do trzeciej izby, gdzie sam hospodar jako monarcha jaki na majestacie siedział a przeciwko niemu kilka osób senatorów jego. Kiedy jednak do tego dywanu albo izby JMP. Poseł wchodzieł, zarazem wprawdzie wstał, ale przecie nie ruszając się z majestatu, czekał stojąc, ażby był Pan Poseł do niego przyszedł; który sie w swym poczuwając honorze i w urzędzie, widząc hospodara na miejscu stojącego, na izbie się zatrzymał, czego hospodar postrzegszy, zstąpieł z majestatu swego i tam Panu Posłowi rękę dał, który go po przywitaniu zaraz spytał, jeżeli stojąc miała być audiencya, na co gdy hospodar odpowiedział, że stojąc, stojącego od Króla JM. i od JM. Pana Krakowskiego pozdrowiał, a potym listy oddał, które hospodar wziąwszy i o zdrowiu królewskim i hetmańskim spytawszy, usiadł sam na majestacie i Pana Posła krzesłem poczęstował. Tam gdy sam nakrył głowę swoję, Panu Posłowi nic nie rzekszy, aby toż uczynił, ów nie wiele sie rozmyślając i ceremonii długo nie czekając, także czapkę na głowę włożył, jako w różnych okazyach, ale osobliwie i w tej przy zwykłej swojej prezencyjej wysokiemu hospodara animuszowi swojem sie wzajemnie konformując.
Było sie zaprawdę czemu przypatrzyć hospodarowej magnificencyjej, która we wszytkiem godna była konsyderacyjej. Między inszemi miał szatę na sobie, jaka i na cesarzu tureckim a podobno na żadnym monarsze nie może być szumniejsza: materya, zda mi się, że altembas, na którem haftowanie złote w kwiaty na palec wysokie, u niej dwie parze pętlic barzo świetnych dyamentowych, rozumiem, że wysoce kosztownych, podszyta sobolami, które pewnie musiały sie akomodować wierzchowi etc.

6 XI. Z Konstantynopola. Przy dobrym zdrowiu, przy pięknej pogodzie, wesoło wszytkę drogę z łaski Bożej przebywszy, 30 Octobris w Stambule to jest w Konstantynopolu stanęliśmy. Do ostatniego przed Stambułem konaku (to jest noclegu) do Kuciuk Ciekmedzi, miasteczka, które leży nad brzegiem samym Białego morza, mil dwie przed Konstantynopolem, przysyłano, wyrozumiewając z Pana Posła, jeżeli dla cesarza upominki (których się oni u każdego posła seryo upominają i za haracz, to jest za trybut, wezmą, udają) wiezie, na co odpowiedział Pan Poseł i deklarował sie, że żadnych nie ma. Barzo to rzecz niewdzięczna była wezerowi.
Z godzinę albo ze dwie na dzień mianowanego wyżej dnia z Kuciuk Ciekmedzi wyjechawszy, przed południem do Stambułu przyjeżdżając, zajechało w drogę kilka causzów (tych jeszcze, którzy bywali posłami do Króla JM. Pana naszego) żądając i prosząc Pana Posła, aby sie przed miastem zatrzymał, ażby drudzy causzowie wyjechali i do wprowadzenia przybyli, których on kontemnując a obawiając sie przytem deszczu, który nas wielkiemi swemi straszył chmurami, zatrzymać sie nie dał, ale z swoją asystencyą dosyć jednak przystojnie wjechał do Konstantynopola i w Bogdan Saraju (to jest pałacu hospodarów wołoskich, gdzie pospolicie posłowie polscy stawają), do którego drugi saraj podle zaraz dla towarzystwa przydano, stanął. Przysyłał i tu drugi raz wezer pytając Pana Posła, jeżeli jest wielkiem posłem, wyrozumiewając oraz przytym znowu, jeżeli upominki przywiózł, na co odpowiedział, że wyrozumi wezer JM. z listu Króla JM. Pana mego, jakiem jestem posłem; a co sie tknie upominków, żadnych nie mam, bo tego nie zwyczaj, ale z samem braterskiej przyjaźni potwierdzeniem przyjechałem od Króla JM. Pana mego do cesarza JM. Barzo zatem wezer gniewać się i fulminować począł, audiencyjej u siebie, której od JMP. Posła affektowano, naznaczyć nie chcąc.
Jednakże 2-da Novembris insperate przysłał do Pana Posła, aby do niego przybył. Zaczem wyprawiwszy sie barzo skoro, bez omieszkania pojechał, gdzie za łaską Bożą tak stanął, że nic a nic in generositate et praesentia nie zmienieł, lubo wezer z barzo przykrą i okrutną twarzą przeciwko niemu wyszedł, chcąc go nią zastraszyć. Ale i Pan Poseł nie łagodniejszą sobie postawę przeciwko niemu uformowawszy, obejzrawszy sie, kazał sobie ku niemu stołka przymknąć; siadszy, dopiero począł prawić, zatym tyż i wezer swojej surowej ustąpieł postawy, pewne punkta, które Pan Poseł z instrukcyjej królewskiej z niem umawiać chciał, na drugi dzień odłożył, mówiąc, aby z kilka osób do niego prywatnie przyjechał.
Nie chcę człowieka na ten czas opisować; ustnie da Pan Bóg o niem czasu swego, tego jednak tego teraz dołożywszy, co wszyscy ludzie przyznawają i my widziemy, że nie cesarz wezerem, ale wezer cesarzem i państwem jego rządzi, a przytym srogo i tyrańsko z ludźmi sie obchodzi; wojny sie przecie obawia i pokoju dla siebie tylko samego życzy.
Ja mam nadzieję zupełną w Panu Bogu, że JMP. Poseł nasz, jako pro dignitate Króla JM. Pana naszego i ojczyzny wszytkiej funkcyą swoję zaczął, jednostajnie one na każdym terminie kontynuując, tandem skończywszy ją, niezadługo do JMP. Krakowskiego dobrodzieja naszego i z nami pospołu powracać będzie. To oznajmiwszy, oznajmuję przytym, żeśmy Stambol nie tak, jakoś WMP. udawał, bogaty w towary, ale nadspodziewanie wszytkich nas niewymownie ubogi zastali. Rysiów w chanach perskich (są to kramnice albo raczej domy wielkie barzo nakształt pałaców, w których towary wszytkie z Persyjej od Persów przywożone składają i tam w nich ciż kupcy perscy stawają), które na trzech miejscach są, nie tylko wybrać, ale jednego najpodlejszego nie mogłem widzieć, a nie tylko w chanach perskich, ale i u wszytkich kuśnierzów i na inszych różnych miejscach znaleść nic do upodobania nie mogłem etc.

19 XI. Z Konstantynopola. Die septima Novembris, zaraz po napisaniu pierwszego listu mego do WM. Pana, przysłano insperate po JMP. Posła, aby zaraz przyjeżdżał do wezera; wprzód sie jednak pytano, jeżeli upominki dla cesarza są, które jeśliby były, do cesarza pojedzie, sin minus, jeźliby ich nie miał, żeby wezerowi list do cesarza należący oddał. Ale jako przedtem, tak i na ten czas Pan Poseł deklarował sie, żem nie z upominkami, ale z oświadczeniem przyjaźni od Króla Pana mego przyjechał: list, którym z sobą przywiózł, przez kogo inszego oddawać go nie będę, a jeżeli nie będzie przystępu do cesarza JM., nazad z niem powrócę. Takową widząc jednostajną P. Posła deklaracyą, prowadzono go tandem do saraju wezerskiego, który już był do cesarza odjechał. Stamtąd tylko w pięć albo sześć osób jechać kazano Panu Posłowi do cesarza, który na niego w ogrodzie jednym dlatego, iż publice przy zwykłej magnificencyjej bez upominków posła przyjmować nie chciał, czekał. Tam tylko samopiętego Pana Posła do cesarza wprowadzono, i to i z tych trzej sie potem pozostało, a on sam tylko z terdzimanem, to jest tłumaczem do cesarza przystąpiwszy, nisko sie pokłonieł, szaty cesarskiej nie całował, bo wysoko na tapczanie (jest to miejsce przy wyższem nakształt teatrum jakiego dla siedzenia nie tylko u wielkich panów, ale i u mniejszej kondycyjej ludzi zwyczajnie budowane) siedział, a sam tylko wezer przy niem stał. Skoro tylko Pan Poseł od Króla JM. powinszował mu szczęśliwego panowania, zaraz sam cesarz rozprawować począł i tak sieła mówił, że i mowy skończyć Panu Posłowi nie dał. O Tatarów sie barzo ujmował, powiadając, że Tatar chan jest krew moja, zaczem jeżeli jem zwyczajnych upominków król dawać nie będzie, pozwolę emierem mojem, aby poszli do Polskiej i krzywdy swojej dochodzili. Na co sie sam wezer przy JM. Panu Pośle ozwał i justyfikacyą jego tłumaczył. Zawołał potem na tych trzech, co opodal stali: »gela« – to jest przystąpcie, – którzy jeno co sie przystąpili, zaraz znowu zawołał: »war« – jest na stronę – i odstąpić jem kazał: znać, że we łbie barzo płocho. Kazał potem kaftan (to jest ferezyą złotogłowową, co jest honoris et amicitiae signum) na P. Posła włożyć i na intrech, co tam byli, i z tem odeszli. Rozumiem, że nad trzy dni w Stambule więcej nie zabawiemy, gdyż dnia wczorajszego JMP. Poseł wziął już u wezera odprawę i dobrą z łaski Bożej. Jakom przedtym w liście moim wspominał, toż i teraz piszę, że ma osobliwe szczęście nie tylko do panów naszych w Polsce, ale i tu w Turczech. Tak bowiem tego wezera uchodzić umiał (którego w postawie do Saturnusa, a w złości i okrucieństwie do Nerona komparują), że nie tylko w punktach, z któremi przyjechał, przystojnie go odprawieł i kilku więźniów na samę jego osobę darował, ale jeszcze i upominkował, a na ostatek i kaftan na niego i na nas czterech z kompanijej włożyć rozkazał i tak odprawieł z wielkiem barzo wszytkich Turków podziwieniem, którzy widząc to klaskali (według ich zwyczaju) i tej niezwyczajnej wezerowej ludzkości i affektowi takiemu przeciwko posłowi polskiemu wydziwić sie nie mogli; a mali sie rzec prawda, i my sami nie obiecywaliśmy sobie tak sieła po wezerze. Niechże tedy Pan Bóg będzie pochwalon etc. To tyż oznajmuję, iż wezer dla JMP. Krakowskiego dał kobierzec cudny perski i parę poduszek albo raczej poszwy na wezgłowia, wszytko iz kobiercem bogato złotem tkane. A na ostatek i to do wiadomości podaję, iż Słomniewski, czeladnik Pana Putlerów, nakradszy sieła rzeczy, uciekł do Turków i poturczył sie, którego lubośmy przejęli, wezer go jednak nie kazał wydać dlatego, iż sie już był pobisurmanieł etc.

23 XII. Z Foksan na granicy multańskiej i wołoskiej. Stanąwszy na progu ziemie wołoskiej (dokąd z łaski Bożej jako JMP. Posłowi, tak i nam wszytkim służyło zdrowie odzywam sie, WMP. oznajmując, że JMP. Poseł wszytkie legacyjej swojej terminy pomyślnie skończywszy, ochotnie do JMP. Krakowskiego, dobrodzieja naszego, pospiesza. Dunaj przejechawszy, w multańskiej ziemi uznaliśmy dosyć ludzkości hospodara multańskiego), a osobliwie w Targowicy u niego samego, gdzie honorificentissime i przyjmował i podejmował a na ostatek i upominkował JMP. Posła, także i towarzystwo wszytko, luboć nie bogato (to jest po dziesięciu łokci hatłasu nieprzedniego na każdego z towarzystwa), ukontentował nas jednak tą ludzkością swoją. Z każdego konaku, choć i z mieściny lichej, kilka chorągwi ludzi nas potykało i przyznać to, że ma ludzi sieła do wojny i porząnnych. Jeżeli Pan Bóg do końca pogodą favere zechce, jako przez wszytkę drogę favebat, obiecujemy sobie przy łasce Bożej zaraz po Nowym lecie w Barze szczęśliwie stanąć.
Miał pomieniony Pan Poseł nie tylko przez listy wyżej tu położone odprawionej godnie funkcyjej na sie włożonej zalecenia, ale i ustne od wszytkiej asystencyjej i kompaniej z niem natenczas w Turczech będącej wysokie przystojnych spraw swoich tak in publico, jako in privato odprawionych encomia. Lecz i te wszytkie dzieł jego wysławiania i insze, któreby sie mogły naleść encomia, nic nie są względem tego, któremu sam cesarz turecki, tak wielki monarcha, w liście swoim do Króla JM. pisanem, dobrowolnie dał i przyznał, ut patet z przetłumaczenia listu tego niżej położonego.

Przetłumaczenie listu cesarskiego do J. K. M.

Najsławniejszy między wielkiemi potentatami Jezusowemi, Pan nawyborniejszy między monarchami tryumfującemi w narodach Mesyaszowych, sprawca spraw Rzeczypospolitej, ludu nazarańskiego, brzeg impetu wielkości, panowania i powagi, Pan państwa chwalebnego i sławnego, Król Państwa Polskiego Władysław, niech Pan Bóg sprawy jego na dobry koniec prowadzi. Za przyściem listu mego wysokiego niech wiadomo będzie, iż według przyjaźni i szczerości będącej przeciwko Porcie naszej węgłów wiecznych i familiej naszej potężnego gruntu, tym czasem do Porty okręgom niebieskim i do stopnia wysokiego niebiosom podobnego z listami waszymi filar państw waszych i chwała narodu chrześcijańskiego Mikołaj Bieganowski, poseł wasz, przyszedł. Po pocałowaniu ręki naszej i po oddaniu poselstwa swego list przyniesiony od wezera wielkiego i namiestnika naszego pierwszego przetłumaczony jest, to co się w niem zamykało, Majestatowi naszemu wysokiemu ofiarowano i napisano. Punkta wiadomością naszą wysoką dostatecznym sposobem ogarnione i wyrozumiane są, nadewszytko, że oznajmiono jest strony Wielmożnego chana krymskiego, Mechmet Giraj chana (którego wysokość niech zawsze trwa), wykroczenia i występki nie ustawają dotąd, że tyż i niedawnym czasem w państwa wasze przeciwko paktom wpadszy, niewolnika dość zabrał. Lecz chan przerzeczony tym razem, niż listy wasze przez teraźniejszego posła oddane były, do strzemion wysokości naszej przysłał skarząc się.
Naprzód, że dwa razy z moskiewskiej ziemie z ludźmi naszymi prowadzoną nam kaźnią nad rzeką Bozok zabrano i ludzi naszych siła potracono i okrom tego z dawnych czasów krymskim chanom od królów polskich dawanych upominków za posłem naszym upominając sie, przez niemały czas posła naszego zatrzymawszy i upominków nie dawszy, z próżnemi rękoma nazad odesłali. ...



tagi: polska  turcja  moskale 

kpiotrzk
28 kwietnia 2024 13:53
2     462    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

kpiotrzk @kpiotrzk
28 kwietnia 2024 16:39

Diariusz Oświęcima wyraźnie pokazuje, że Hetman miał świetną sieć wywiadowczą w Stambule - gdzie są publikacje na ten temat? 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @kpiotrzk
28 kwietnia 2024 21:31

Krótko.

Ja nie pamiętam, kiedy napisałem ostatni list.

Niby technologia się zmieniła ?

 

P.S.

Stalagmit publikował taką powieść z trzeciego wieku przed naszą erą.

Dobrze jest, że sobie wydrukowałem w nakładzie jeden.

... podczas porządków skasowałem jeden dysk.

Dyskopatia ?

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować